Przepiękne winnice, przepyszne wino oraz urzekające widoki, czyli Toskania (część 2)

Przepiękne winnice, przepyszne wino oraz urzekające widoki, czyli Toskania (część 2)

Wracamy do Toskanii, gdyż tak jak mówiliśmy zakochaliśmy się w tym regionie i chcemy zobaczyć go dużo, dużo więcej.

Tym razem postanawiamy wypożyczyć samochód, aby być niezależnym i móc pojeździć pomiędzy małymi wioskami i winnicami. Pobyt również niby tylko weekendowy, a udało nam się zobaczyć naprawdę sporo.

Prosto z Pizy udajemy się do naszej agroturystyki w okolicach Castellina in Chianti. Tak, Chianti to region słynnego czerwonego wina, którego mamy zamiar się nadegustować do woli 😉

Dom, w którym się zatrzymujemy składa się z dwóch apartamentów, więc oprócz nas jest jeszcze tylko jedna para, a poza tym cisza i spokój- suuuuper! Z tarasu mamy widok na toskańskie wzgórza i basen (niestety nie udało nam się z niego skorzystać, bo zwiedzanie Toskanii nas tak wciągnęło, że wracaliśmy po nocy, a wyjeżdżaliśmy wcześnie rano). Miejsce jest naprawdę urzekające, więc pierwszego wieczoru po prostu podziwiamy panoramę popijając winko, które dostaliśmy na powitanie od właścicieli- ich własny, osobisty wyrób! Smacznego 🙂

Pierwszego dnia naszego objazdu ruszamy niespiesznie, bez większego planu, krętymi, spokojnymi drogami. Co chwila przystajemy, aby napawać się widokiem, który wydaje się być najpiękniejszy na świecie. A za rogiem niespodzianka i kolejny widok jest jeszcze piękniejszy. Po prostu można dostać oczopląsu. No i te cyprysy rosnące po obu drogach krętych dróg- dla mnie osobiście jest to symbol Toskanii.

 

Oczywiście obowiązkowo zatrzymujemy się w przydrożnych winnicach na degustację oraz zakupy (Tomek niestety tylko degustuje w pełnym tego słowa znaczeniu, ja za to bardziej się uraczam 😉 ). Pomijając przepyszne wino, którego można spróbować w winnicach, ten region znany jest również z produkcji oliwy, a oliwa jak wiadomo jest bardzo zdrowa 🙂 Także oprócz wina zaopatrujemy się w przepyszną włoską oliwę. Więcej o tej przepysznej kuchni przeczytacie tutaj.

Urzekają nas zielone krzaki winorośli, rosnące w ciepłym, toskańskim słońcu i ciągnące się aż po horyzont. Coś jest w tych zielonych widoczkach- niezależnie czy są to tarasy ryżowe czy winorośle, bo działają uspokajająco i relaksująco na człowieka. I można by je oglądać i oglądać bez końca.

Zatrzymujemy się też w miasteczkach regionu Chianti- Greve in Chianti oraz Radda in Chianti. Każde ma swój niepowtarzalny klimat i dla nas każde jest przepiękne i urokliwe. Moglibyśmy spacerować tymi uliczkami bez końca. Wąskie uliczki z balkonami ozdobionymi kwiatami, a na końcu każdej z nich różne placyki, gdzie siedzą, jedzą i rozmawiają miejscowi. Nigdzie się nie spiesząc, ciesząc się ze słońca i ogólnie z życia- tak, to jest to czego można się od nich uczyć. W ramach nauki my również zatrzymujemy się w knajpeczkach i po prostu siedzimy obserwując to co dzieje się dookoła.

W Radda in Chianti zatrzymaliśmy się na pyszne jedzenie- o tak, włoska kuchnia to będzie temat na osobnego, i to bardzo długiego posta 🙂 Napomknę tylko, że deska włoskich serów z mozzarellą na czele (Tomek już się ze mnie śmieje, że niedługo się sama zamienię w taką mozzarellę 😉 ), a do tego białe wino, a na deser tiramisu- to była niebiańska uczta! Po tej uczcie wracamy późnym wieczorem do Castelliny, nie mogąc się doczekać kolejnego dnia i tego co ma nam do zaoferowania.

 

Drugi dzień zwiedzania zaczynamy od San Gimignano. Miasteczko to zwane „miastem wież” swoją sławę zawdzięcza właśnie czworokątnym wieżom, które widoczne są już z daleka i stanowią symbol miasta. Służyły one głównie celom obronnym, ale pokazywały również zamożność mieszkańców San Gimignano. Drugą atrakcją miasteczka są sławne i wielokrotnie nagradzane… lody. Tomek oczywiście musiał ich spróbować 🙂 I faktycznie stwierdził, że nagrody były zasłużone.

 

Kolejnym punktem była Pienza, której historyczne centrum wpisane zostało na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Pienza położona jest na wzgórzu, otoczona przez mury obronne. Roztacza się z nich widok prosto z pocztówek, które można kupić wszędzie w Toskanii. Zamiast pocztówkę kupować po prostu zrobiłam zdjęcie 🙂

Ciekawym elementem podczas przechadzki po starym mieście były rzeźby przedstawiające różne postacie, a dokładnie tylko ich głowy. Jak się dowiedzieliśmy był to jedynie czasowy projekt. Przykładowo jedna z głów przedstawiała podobiznę Marii Magdaleny, a inne starożytnych myślicieli. Nam bardzo się podobały te rzeźby, przyciągały uwagę i było to coś innego i wyróżniającego się od reszty starówki.

Z Pienzy kierujemy się powoli do domu, z jednym małym przystankiem. 

Przypadkowo pomyliły nam się drogi, ale była to pomyłka wspaniała w skutkach.

A mianowicie znaleźliśmy malutkie, przepiękne, otoczone murami miasteczko. Oprócz mieszkańców byliśmy w nim tylko i wyłącznie my. Coś niesamowitego. W miasteczku było dosłownie kilka murowanych domów, wysoka baszta, obronne mury oraz mała knajpka, w której podawali przepyszne winko 🙂 Mieszkańcy siedzieli w tej knajpce żywo rozmawiając, śmiejąc się i po prostu ciesząc się chwilą. Jak urzeczeni siedzieliśmy i po prostu na nich patrzyliśmy.

I jak tu nie kochać Toskanii? 🙂

Informacje praktyczne oraz ceny znajdziecie tutaj.

0 0 votes
Article Rating


guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments