Niesamowite świątynie oraz trochę romantyzmu nad jeziorem, czyli Radżastan (część 2)

Niesamowite świątynie oraz trochę romantyzmu nad jeziorem, czyli Radżastan (część 2)

Ranakpur

Po zwiedzaniu Jodhpuru udajemy się do najbardziej romantycznego miasta w stanie Radżastan, czyli Udaipuru, położonego nad jeziorem Pichola. Postanowiliśmy dostać się tam autem z kierowcą, a po drodze zwiedzić jeszcze świątynię w miasteczku Ranakpur.

Podczas załatwiania auta poprzedniego dnia ustalaliśmy, że koniecznie musi być to samochód z klimatyzacją- usłyszeliśmy „Yes sir, yes sir”. No to super. Zadowoleni zjedliśmy pożegnalną kolację na dachu z widokiem na fort i poszliśmy spać. Następnego ranka najpierw podjechała po nas riksza, która zawiozła nas w miejsce postoju samochodów. Niestety nasze auto okazało się być dość starym gruchotem, gdzie klimatyzacja oznaczała po prostu otwarte okna. A czekało nas do przejechania jakieś 250km indyjskimi drogami, czyli bite kilka godzin w saunie. No cóż, wyjścia już za bardzo nie mieliśmy. Na przyszłość będziemy wiedzieć, żeby po prostu oglądać auto przed zamówieniem, jeśli akurat jest to możliwe.

Po przejechaniu około 160 kilometrów zatrzymujemy się przed świątynią Ranakpur, którą mamy zamiar zwiedzać. Zanim to jednak nastąpi musimy zakupić bilety obejmujące wstęp oraz możliwość fotografowania, jak również zdjąć buty i zostawić je przed wejściem (na szczęście nikt się nie połasił na nasze stare sandały 🙂 ).

Świątynia jest naprawdę magiczna. Została zbudowana w XIV wieku, w całości z białego marmuru, a w środku znajduje się ponad 1400 filarów, z których każdy jest ręcznie zdobiony. Widok zapiera dech w piersiach. Ciężko sobie wyobrazić ile pracy i czasu musiało zabrać wyrzeźbienie tych wszystkich malutkich szczegółów- nawet sufit ma przeróżne zdobienia! Zdecydowanie polecamy zobaczenie tego miejsca, zwłaszcza, że nie napotkaliśmy tam wiele turystów, więc dodatkowo spokój w świątyni umożliwiał kontemplację jej piękna.

 

 

 

Podczas drogi przez góry nasz kierowca w pewnym momencie prosi nas o zamknięcie okien, na co pierwszą moja myślą jest to, że chce żebyśmy się udusili z gorąca, skoro nie mamy klimatyzacji. Jednak on pośpiesznie wyjaśnia, że można tu spotkać różne dzikie zwierzęta, jak chociażby tygrysy, także lepiej chuchać na zimne. W porządku, to już wolę się trochę upocić w ciepłym aucie niż zostać pożarta przez jakiegoś wygłodniałego tygrysa 🙂

 

Udaipur

Bez przygód docieramy po południu do Udaipuru. Nasz kierowca musi nas wysadzić przed ścisłym centrum miasta, gdyż samochody nie zmieściłyby się w wąskich uliczkach otaczających jezioro Pichola. Bierzemy więc rikszę i ruszamy do naszego hotelu znajdującego się nad samym jeziorem.

 

Ktoś, kto nazwał Udaipur najbardziej romantycznym miastem Radżastanu z pewnością wiedział co mówi. Patrząc na jezioro oświetlone promieniami zachodzącego słońca nie sposób się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. Moglibyśmy podziwiać ten widok również i po zmroku, jednak głód wygania nas w poszukiwaniu jakiegoś dobrego jedzenia. To serwowane w hotelu jest zdecydowanie za drogie jak na nasze standardy, dlatego wyruszamy w miasto.

 

Już po przejściu kilku kroków widzimy, że z głodu tu na pewno nie padniemy. Co kilka kroków widzimy napis „Roof Top Restaurant”, czyli restauracje znajdujące się dosłownie na dachach domów, trzeba tylko wybrać tą z najlepszym widokiem. I udało nam się! Właściwie jest to po prostu dom, który ma na dachu dwa stoliki, a gotuje żona właściciela, czyli wiadomo, że jedzenie będzie na pewno dobre. Aczkolwiek, aby dostać się do tej „Top” restauracji trzeba się było wdrapać po kilku kondygnacjach mało stabilnie wyglądających schodów.

Jednak po wejściu na górę widok wynagradzał wszystko. Cisza i spokój, raz była oprócz nas jeszcze jedna para, a raz byliśmy zupełnie sami, także pełen luksus.

Pan właściciel załatwił nam nawet nasz ulubiony rum Old Monk (mogliśmy też kupić buteleczkę na wynos). To jest jedna z rzeczy, która kochamy w Indiach- wszystko da się tutaj załatwić, wystarczy poprosić 🙂 Jedzenie było przepyszne, mogliśmy słuchać śpiewów z pobliskich świątyń i sączyć dobrego drinka- czego można by chcieć więcej? Najedzeni wracamy do hotelu, aby następnego dnia dalej eksplorować to niezwykłe miasto.

Kolejny dzień to spacery uliczkami Udaipuru i zakupy- przecież kolejna chusta z Indii zawsze się przyda 😉 Akurat takiego koloru jeszcze nie miałam!

Natomiast po południu udajemy się na romantyczny rejs łódką po jeziorze. Wprawdzie nie jest to łódka dwuosobowa na której podają szampana i za którą trzeba słono zapłacić, ale i tak jest rewelacyjnie, bo przecież jesteśmy razem i to jest najważniejsze! Możemy oglądać zachodzące słonce, przepływamy też obok oświetlonego pałacu na wodzie oraz podziwiamy oświetlony Udaipur.

 

 

Jesteśmy po prostu urzeczeni! Szkoda, że tym razem możemy być tutaj tak krótko, gdyż już następnego dnia wyruszamy w dalszą podróż- tym razem na Goa!

Informacje praktyczne, plany wyjazdów oraz ceny znajdziecie tutaj.

0 0 votes
Article Rating


guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments