Jaka jest kuchnia kubańska? Czym się charakteryzuje? Jakich potraw można spróbować na Kubie? Dzisiaj postaramy się odpowiedzieć na te pytania. Zaczynamy naszą kulinarną podróż po największej z karaibskich wysp.
Sklepy i okienka
Generalnie na Kubie nie ma wielkich supermarketów, a i w mniejszych sklepach wybór produktów jest naprawdę niewielki. To, co na pewno znajdziemy to alkohol- głównie rum zarówno biały, jak i ciemny. Oprócz tego podstawowe produkty takie jak ryż, konserwy czy majonez. Chleb głównie tostowy, a co do chleba? Będąc w Trinidadzie widzieliśmy niewielką budkę, a w niej wiszące ogromne zwały mortadeli, mortadeli i jeszcze raz mortadeli. Nie wiem, co by na to powiedziała inspekcja sanitarna, ale ruch w interesie był. My nie zdecydowaliśmy się akurat spróbować tych przysmaków 😉
W związku z takim, a nie innym wyborem żywiliśmy się głównie na mieście. Chodziliśmy do mniejszych knajpek, w których jadali głównie miejscowi albo korzystaliśmy z „okienek”. Co to takiego? Otóż w różnych godzinach, w różnych miejscach możemy kupić jedzenie dosłownie prosto z okna czyjegoś domu 🙂 Pani domu gotuje potrawy w swojej kuchni, a koło okna wychodzącego na ulicę ma zamieszczone menu oraz ceny i gotowe. Bardziej zaawansowane „okienka” mają profesjonalną kuchnię i stanowią osobne pomieszczenie, ale jemy również na stojąco.
W Hawanie znaleźliśmy jedną smaczną i tanią miejscówkę, dosłownie obleganą przez miejscowych. Główny składnik potraw? Queso, czyli ser. Pizza z serem, makaron z serem, prawie że ser z serem 😉 Oprócz sera można było dobrać sobie inne dodatki. Patrzymy, a tam „pizza con perro”- co dosłownie oznacza pizza z psem. Nie powiem, ale przerażenie nas ogarnęło i oczywiście nie wzięliśmy tej pizzy. Na szczęście potem okazało się, że chodzi o pizzę z hot dogiem, a dokładniej po prostu z parówką. Ufff!
Obiady
A co jedliśmy oprócz pizzy i makaronu? W sumie dość różne rzeczy. Na Kubie nie ma jakiegoś jednego, bardzo charakterystycznego rodzaju kuchni. Można tutaj znaleźć dosłownie wszystko. Z reguły dania są proste, przyrządzane po prostu z dostępnych produktów. I tak próbowaliśmy ciekawie zrobionego ryżu, a mianowicie z czarną fasolą. Do tego kurczak z masą wędliny i sera na wierzchu. Był też szaszłyk z mięsem i ananasem, a do tego frytki i kulki ziemniaczane czy zawijana tortilla w stylu naszego omleta oczywiście z serem i wędliną 😉
Znalazła się też piętrowa kanapka z, hurra, warzywami! Do innych dań wiele warzyw nie było, więc ucieszył nas urodzaj warzywny w tej artystycznie zrobionej kanapce 🙂
Ogólnie Kuba nie jest miejscem jakiś specjalnych kulinarnych doznań. Jeżeli nie nastawicie się na to, żeby przebywać tutaj, aby jeść, a tylko na to, żeby jeść w celu napełnienia żołądka, to będzie w porządku i na pewno nie będziecie zawiedzeni 🙂
Śniadania
Jeżeli chodzi o śniadania to, aby ułatwić sobie życie, braliśmy je po prostu w każdym miejscu, w którym nocowaliśmy. Co ciekawe, niezależnie od tego, czy byliśmy w stolicy, w Trinidadzie czy Varadero, to śniadania ogólnie wszędzie wyglądały tak samo. Różnica była tylko przykładowo w świeżości chleba czy napojach do wyboru. Tak więc na śniadanie składał się chleb (najczęściej były to tosty), ser, wędlina, raz było też jajko sadzone. Oprócz tego owoce takie jak arbuz, ananas czy melon. Do picia kawa, herbata, sok pomarańczowy lub jogurt czy kefir. Dało się najeść bez problemu i przynajmniej nie trzeba było szukać z rana miejsca, gdzie można by coś zjeść.
Churros
Deserów czy słodyczy raczej na Kubie nie jedliśmy, ale jednemu nie mogliśmy się oprzeć. Było to churros, oczywiście z jeżdżącego wózka na jednej z uliczek Hawany. Jest to smakołyk pochodzący z Hiszpanii, gdzie jedzą go na śniadanie chyba prawie wszyscy, a najlepiej zamoczony w słodkiej, gorącej czekoladzie. Jest to ciasto w kształcie długiego pręta, smażone w głębokim oleju. W Hawanie można było dostać churros posypane czekoladą lub różnymi innymi, równie słodkimi dodatkami. Porcja cukru na tydzień zapewniona 😉
Trzcina cukrowa
Kolejną słodką rzeczą była trzcina cukrowa. Zerwana prosto z plantacji, obrana i pokrojona przez naszego gospodarza. Prosty deser, który zaspokaja zapotrzebowanie na cukier. Kawałek trzciny wkłada się do buzi i po prostu wysysa znajdujący się w niej cukier.
Alkohol i napoje
Napojami bezalkoholowymi, których próbowaliśmy na Kubie były głównie soki zarówno do śniadania czy obiadu. Na co dzień nie pijemy kawy, ale akurat na Kubie sobie nie odmawialiśmy. Kawa była bardzo dobra i tak nam zasmakowała, że przywieźliśmy nawet kilka opakowań do domu 😀
Jeżeli chodzi o alkohol to akurat tego zupełnie na Kubie nie brakuje. Pierwsze i główne miejsce zajmuje jak już pisałam rum, rum i jeszcze raz rum. Zarówno ten znany z naszych sklepów, czyli Havana Club, tylko oczywiście dużo tańszy, jak również wszelkie rumy rodzimej produkcji. W związku z tym najpopularniejszymi drinkami są te na bazie rumu, z Cuba Libre, Mojito i Pina Coladą na czele.
W Trinidadzie na Plaza Mayor piliśmy Mojito oczywiście z okienka. Napis głosił, że będziemy pić najlepsze mojito na świecie. Czy tak faktycznie było to nie wiem, ale fakt, smaczne było 🙂
Ogólnie dostępność drinków jest naprawdę niezwykła. Gdzie chcesz, o jakiej porze chcesz, w jakiej cenie chcesz. Nawet wracając z wodospadu koło Trinidadu, w nagrodę można sobie zakupić drinka z budki stojącej na polance, a co!
Piwa na Kubie również jest sporo. Nie jest to trunek, który pijamy, ale dla piwoszy naprawdę wybór jest całkiem spory. Piwo Sol z Meksyku czy rodzimy, najbardziej znany kubański Cristal. A także wiele innych. Jak ktoś lubi piwo, to tutaj znajdzie je bez problemu 😉
Informacje praktyczne, plan wyjazdu oraz ceny znajdziecie tutaj.